Piękną uroczystość wprowadzenia do naszego kościoła relikwii św. Maksymiliana Marii Kolbego przeżyliśmy w niedzielę 6 października 2019 r. Uroczystość będącą nie tylko wspomnieniem polskiego męczennika, ale też refleksją nad człowieczeństwem w trudnych czasach.

Św. Maksymilian w 1927 r. założył klasztor w Niepokalanowie, najliczniejszy klasztor na świecie. Obecnie jego gwardianem jest pochodzący z Wyszkowa, z parafii św. Idziego o. Grzegorz Szymanik, który przewodniczył uroczystej sumie. - Co to są relikwie? Najprościej mówiąc, to pamiątka. Pamiątka może być nawet niewartościowa, ale dla kogoś cenna - mówił w kazaniu.

Co jest pamiątką po św. Maksymilianie, skoro jego ciało zostało spalone w obozie w Auschwitz? - Kiedy jeszcze żył, bracia widzieli jego świętość. Kiedy wrócił z misji w Japonii z długą brodą, fryzjer mu ją ściął i w tajemnicy schował do słoika. Dzięki temu mamy widzialny znak realnej obecności św. Maksymiliana w tym miejscu - wyjaśnił o. Grzegorz.

Życie Maksymiliana Marii Kolbego było tak bogate, że opowiedzenie o nim w czasie kazania jest po prostu niemożliwe. O. Szymanik polecił więc ciekawą książkę „47 lat życia”. Zestawione są w niej dwa życiorysy: św. Maksymiliana, który pragnął walczyć w czasie zaborów, a został kapłanem oraz człowieka, który pragnął być księdzem, a został komendantem obozu w Auschwitz, czyli Rudolfa Hössa. Obaj żyli 47 lat.

O. Szymanik skupił się na ostatnim okresie życia św. Maksymiliana, w obozie koncentracyjnym. O. Kolbe dobrowolnie wybrał śmierć głodową w zamian za współwięźnia Franciszka Gajowniczka. - Żeby zrozumieć, co zrobił o. Maksymilian, trzeba zrozumieć, czym był obóz w Auschwitz - podkreślił o. Grzegorz. - To piekło na ziemi, stworzone, żeby odczłowieczyć, upodlić. Życie człowieka znaczyło tam mniej niż kromka chleba czy łyżka zupy. W tym kontekście podczas apelu wychodzi o. Maksymilian i mówi, że chce umrzeć za tego człowieka. Nie za ten numer, śmiecia, tylko tego człowieka.

- To była cała seria cudów - zauważył o. Grzegorz. Po pierwsze nikt nie zareagował, kiedy więzień po prostu wyszedł z szeregu i podszedł do komendanta. Po drugie komendant rozmawiał z więźniem i zgodził na jego propozycję. Po trzecie jego śmierć odmieniła innych więźniów. - O. Kolbe pokazał, jak kochać. Marian Kołodziej opowiadał później, że więźniowie zrozumieli, że oddałby życie za każdego z nich. Czy my staramy się jeden drugiemu nie szkodzić? - pytał o. Szymanik. - Może trzeba komuś pomóc? Kogoś zauważyć? Czy ci, którzy żyją obok ciebie czują się ludźmi? Kimś kochanym, wartościowym? Po śmierci o. Maksymiliana Auschwitz dalej było takie, jakie było, ale nie umierały już numery, a ginęli ludzie. Kolbe podniósł wartość ludzkiego życia, podniósł godność. Nieważne są warunki, jacy ludzie cię otaczają, tylko czy potrafisz kochać. Tego chce nas uczyć o. Kolbe. Taka miłość nie jest dziełem człowieka, tylko Boga. Jan Paweł II powiedział, że o. Maksymilian jest patronem trudnego czasu. Kiedy będziecie mieli trudny czas, przychodźcie tu, niech św. Maksymilian uczy was kochać. Gdy zaufasz Niepokalanej, zobaczysz, jak szybko twoje życie zacznie się przemieniać.

Gościem uroczystości był znany aktor Adam Woronowicz. Wcielił się m.in. w role Jerzego Popiełuszki i Maksymiliana Marii Kolbego. Oba filmy, jak mówił, to dla niego ogromne przeżycie: - Nigdy nie przypuszczałem, że będę aktorem i że doświadczę tych dwóch postaci w moim życiu - przyznał. Często pytany jest, które momenty podczas zdjęć były najtrudniejsze. - To chyba przyjazd do kościoła Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy, gdzie ks. Popiełuszko sprawował swoją ostatnią Mszę św. Są tam szaty liturgiczne, które miał wówczas na sobie. Ks. proboszcz chciał, żebym je założył do sceny, którą kręciliśmy.

- O. Kolbe jest potężnym orędownikiem na drogach życia, które czasami jest takie trudne. Pamiętaj, że nie jesteś sam, że to życie ma sens. Kapłaństwo jest święte, małżeństwo jest święte, twoje życie jest święte. Każda nasza łza zostanie otarta, każde cierpienie zostanie utulone - wzruszająco mówił aktor. - Tak często jesteśmy skupieni na sobie. O. Maksymilian i ks. Jerzy uczą nas patrzeć na Chrystusa. Módlcie się za swoich kapłanów, walczcie o nich. Niech obecność o. Maksymiliana was umacnia i wspiera. To nie jest bajka. Święci tu naprawdę są.

- To wielkie dar dla naszej parafii. Będziemy wpatrywać się w życie św. Maksymiliana, jego świętość, zastanawiając się, jak mamy żyć we współczesnych czasach - zapewnił ks. proboszcz Roman Karaś. - On pokazał, że w każdej chwili można być człowiekiem, można czynić dobro.

W dolnym kościele można oglądać ciekawą wystawę „Święty Maksymilian Maria Kolbe i Jego dzieła”, która odwiedziła już m.in. Japonię i Sejm RP.

zdjęcia w galerii